czwartek, 25 października 2012

Wrażenia po pierwszej sesji

Tak, jestem już po pierwszej swojej sesji live RPG, jako Mistrz Gry. W sumie uważam, że nie wypadło najgorzej.

Nie ukrywam, że się denerwowałem - przybyła trójka doświadczonych Graczy (w tym jeden MG) i stanęła oko w oko ze świeżakiem - wynik musiał być jeden.
To, co sobie zaplanowałem wcześniej, fakt, dość szczegółowo, sprawdziło się raczej w większości i oczywiście nie mogło zabraknąć elementu zaskoczenia Mistrza Gry przez Graczy - tak się stało kilka razy. Moja reakcja na to wpierw była ociężała, potem jakoś poszło.  Dało się zauważyć przestój z mojej strony - fakt, rozwaliło mi to pomysł na uszczegółowioną fabułę, więc krótka panika była widoczna. W PBFach miałem czas zanim zareagowałem na działania Graczy - nawet jeśli sprytnie rozwalili moje zamysły, spokojnie mogłem przeanalizować, dostosować kolejne wydarzenia. Hah! Tutaj nie ma tak lekko - reakcja musi być natychmiastowa. Wydaję mi się, że to przede wszystkim kwestia wprawy w kolejnych grach.
Zwaliłem początek - miało być wprowadzenie dla Graczy bez ich czynnego udziału - zwykła narracja do danego momentu. Moim błędem było niepoinformowanie ich o tym - Gracze deklarowali pewne reakcje, ale ja je zbywałem. Błąd. Ale kompletnie, przez nerwy (tak to tłumaczę), na to nie wpadłem. Pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne. Czasami zamiast mówić: otworzyłeś drzwi, mówiłem: Twoja postać otworzyła drzwi - naleciałości PBFowe, ale do wyplenienia. Muszę popracować nad mniejszą oczywistością przekazywania psychiki NPCów (spostrzeżenie Graczy), sprawniej reagować na polu walki, gdy coś nie idzie tak, jak sobie wyobrażałem.  

Interaktywny ekran Mistrza Gry i wizualizacje postaci spodobały się Graczom i spełniły swoje zadania - może sam ekran jest zwyczajnie za duży (albo muszę przemyśleć postawienie go w innym miejscu), gdyż czasem zasłaniał pole walki, czy też kontakt z Graczami.

Sama walka taktyczna nie odbywała się z jakimiś większymi przestojami, jednak przy 5 BNach i 3 Graczach trzeba było dużo ogarnąć, co nie zawsze się udawało sprawnie i bez pomyłek.  Czasami gubiłem się w ilości pozostałych segmentów dla każdego z BNów (Gracze doskonale pamiętali swoje, odciążając mnie trochę), jednak całościowo nie wyszło to źle. Również elementy na mapie (postaci, przeszkody) bardzo dobrze oddawały klimat, mechanikę i dosadniej obrazowały sytuację. Gracze również to dostrzegli i docenili. Magazynek się sprawdził (Gracze sami oddawali naboje), a jeden z nich sobie przywłaszczył pojemnik - fajnie, a nawet zlecenie kuriera (o tym i o innych w kolejnych wrzutkach z serii SS).

Ogarnięcie - fabuła, NPCe, reakcja na działania/słowa Graczy, kwestie mechaniczne - nic, jak na razie nie weszło mi na tyle w krew, by móc swobodnie się poruszać w danym obszarze, a skupić się na pozostałych. Dlatego też czasem Gracze to wychwycali i odbiło się to na danym momencie rozgrywki - ale tłumaczmy to "prawem świeżaka", które jeszcze przez jakiś czas będzie odpowiedzią na klika kwestii

Gracze dzielnie wytrzymywali momenty ogarniania przeze mnie jakiś problemów. Pomagali, wskazywali przeoczenia i co najważniejsze - chyba dobrze się bawili, gdyż chcą dalej grać w Neuroshimę pod moim MGowaniem, co mnie bardzo cieszy. Ja sam się dobrze bawiłem, ale przyznaję, że skupiałem się raczej na ogarnianiu, zapewnieniu logicznej rozrywki Graczom - i tak pewnie będzie jeszcze przez jakiś krótki czas.

Po sesji odbyła się dyskusja, z której wyniosłem wiele i nad wnioskami z niej będą musiał się zastanowić i umiejętnie wdrożyć w rozgrywkę.

Jestem pełen wrażeń o nowe doświadczenia, dobrze się bawiłem i na pewno będę kontynuował "swoje dzieło".

1 komentarz:

  1. Kwestia ekranu - ja jakis czas gralem z graczami przy niskiej lawie, sam siedzac wyzej i majac obok wysoki stolik, na ktorego blat siegalem wzrokiem tylko ja - i z glowy ;-)

    Jesli cos sie wali - albo zatrzymaj czas i wyjasniaj, albo szyj, zeby nie bylo przerw i nie przejmuj sie lamaniem zasad. Nic posredniego.

    OdpowiedzUsuń