wtorek, 7 kwietnia 2015

...procedure in progress...

Mężczyzna, klęcząc na jednym kolanie, wycierał krew spływającą na twarz. Ciśnienie rozsadzało mu głowę.
- Już mówiłem, nic nie wiem.
- Twój ojciec kaznodzieja wiedział – odparła kobieta.
- I co z te..
Mężczyzna nie dokończył. Otrzymał potężny cios w kolbą. Leżąc twarzą przy ziemi, wypluł dwa zęby.
- To nie ma sensu – skwitował bez emocji mężczyzna w czapeczce baseballowej stojący za kobietą. – Nie raportujemy jeszcze, szukamy dalej.
Kobieta zagryzła wargi i wycelowała w rannego.
- Nie wolno nam – usłyszała od kolegi.
- Skurwysyny. Zabili naszych, sam widziałeś. Mam argument, David.

Mężczyzna w czapeczce baseballowej jedynie przymknął oczy i głęboko odetchnął. Rozejrzał się wokół, odwrócił i odszedł, zostawiając w tyle kobietę i rannego.
Wyciągnął papierosa. Krzesiwo dociskające kamień starej Zippo jednak nie zagłuszyło wystrzału.