wtorek, 25 września 2012

Dlaczego akurat Neuroshima?


Dlaczego akurat system Neuroshima został przeze mnie wybrany jako ten, który będzie moim pierwszym w roli MG? Ano jest kilka powodów, które wypunktuję i krótko z argumentuję, by „wytłumaczyć” moje motywacje tym uniwersum.

Świat postapokaliptyczny

Nie fantasy, nie sci-fi, a raczej coś w deseń naszych realiów. Coś, co ma większe prawdopodobieństwo wydarzenia się – nie oszukujmy się: ogromnych smoków, dziesiątek inteligentnych ras galaktycznych w interakcji z człowiekiem raczej wcale nie uświadczymy. Przynajmniej ja tak uważam. Z uniwersum po wojnie atomowej jest inaczej, to się może wydarzyć i łatwiej wyobrazić mi taki właśnie świat, gdyż jest bliższy naszemu. Ok., ROG to gra wyobraźni, a na PC uwielbiałem grywać w Zapomniane Krainy. Może taki wiek, inne spojrzenie na wiele rzeczy?  Szczerze, to nie szukam wyjaśnienia – zwyczajnie, postapo bardziej. Moloch? Mutanci? Prędzej ich doświadczymy, niż ogromne trolle, czy też kolonizacje setek planet.
Dodatkowo, czy w literaturze, czy w filmie zawsze lubiłem bardziej niż mniej taki właśnie klimat.

Dodatki oficjalne i fanowskie

Ok, tę argument posiada kilka systemów, jednak nie mogłem go nie wymienić. Od zawsze byłem łasy na kolekcjonowanie: kaseciaki, komiksy, gry. Taka mała mania dużego chłopca. Neuroshima ma niezłą linię dodatków nie tylko oficjalnych (zwłaszcza książki), ale też fanowskich (pdfy, fora). A ja lubię tego mieć sporo, produkowane, kolorowe, cieszące oko, a zwłaszcza przydatne.
Dodatkowo to znak, że uniwersum nie zmarło po pierwszym podręczniku, a osiągnęło powien sukces i niektóre dodatki miażdżą.

Narracja w podręcznikach

No to sól ziemi Neuro – język, w którym został napisany każdy oficjalny dodatek. Czemu?:
- opis świata, mechaniki itd. w formie opowiadania doświadczonego wyjadacza,
- język polski – prosty, rewelacyjnie wchłaniany przez czytelnika. Można nawet czytać dla samej przyjemności, a nie uczenia się uniwersum pod każdym względem,
- humor, który potrafi rozładować cięższe (trudniejsze) momenty podręcznika.
Cecha mocna, bo cholernie wyróżniająca Neuroshimę.

Zróżnicowanie świata, a rozgrywka

Już wyjaśniam: cztery kolory (style rozgrywki, w uproszczeniu), kilkanaście różnych profesji, kilka głównych lokacji, które różnią się od siebie w każdym niemal szczególe oraz setki miejsc, które MG może wymyśleć i opisać, jak tylko zechce. Raz rozgrywka Łowcą, Zabójcą w stylu stali, raz Szczurem i Medykiem w rtęci – nie ma opcji, żeby po nawet 10 różnych przygodach (każda po ileś tam sesji) Neuro się znudziło. Tak myślę, jak będzie? Się okaże.
No pewnie, że są systemy, które również mają tę cechę, jednak w Neuro jest to tak zarysowane, że przekonuje mnie do siebie, jako MG PBFowego. Kupiło mnie od razu.

Hand outy i dodatki do sesji

Tygryski lubią dodatki i duperele. W klimacie Neuroshimy może wykonać tyle materiałów, tak niskich kosztem, jak chyba w żadnym innym świecie: jakich? O tym będzie osobny wpis, opatrzony zdjęciami.

To praktycznie główne powody, dlaczego system Nueroshimy jest tym pierwszym. Oczywiście, że jest kilka rzeczy In minus, jednak w ogólnym zarysie bledną. Jestem ciekaw, jak na te argumenty powyżej będę spoglądał za rok lub po pięciu innych systemach. Cóż, czas pokaże.

2 komentarze:

  1. Opis świata, miodność, lokacje, postaci, smaczki i wszystkie dodatki w Neuro sa na najwyższym poziomie. Z punktu doświadczonego gracza i MG stwierdzam jednak, że olbrzymim minusem tego systemu jest mechanika. Na tyle skomplikowana, że nie sprawia takiej frajdy jak powinna (wiele modyfikatorów, których trzeba przestrzegać, kombosy, upierdliwość walki wręcz, średnia przyjemność ze strzelania) a z drugiej strony na tyle prosta, by nie przykładać do niej wagi (schody zaczynają się dopiero przy rzucie). Czytając o niej dobrze się bawimy, ale bardziej przeszkadza niż pomaga w rozgrywce. A wielka szkoda, bo fabularny potencjał jak prawie w żadnym innym systemie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację - mechanika mnie początkowo odtrąciła, jednak, po spotkaniu z doswiadczonym Graczem i MG, uświadomiłem sobie (a raczej on mnie), że: po to mamy podręcznik i całą zawartość, by z niej korzystać. Jakkolwiek. Pokazał, że to i to można odrzucić, to zamienić itd. Otworzyłem sobie wtedy oczy i pozmieniałem.
    O zmianach napiszę zapewne po pierwszych sesjach (koniec października).

    OdpowiedzUsuń